patronowie KSM

Patronowie KSM - znaczenie i wpływ na współczesną młodzież.


W tym opracowaniu przedstawiono historię, znaczenie oraz wpływ na młodych ludzi patronów Katolickiego Stowarzyszenie Młodzieży.

Patronami Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży są św. Stanisław Kostka i bł. Karolina Kózkówna. Dwójka młodych ludzi, która pomimo życia w różnych wiekach kierowała się tymi samymi wartościami. Swoim krótkim, ale jakże pięknym życiem pokazuje nam jakie owoce może przynieść życie zgodne z nauką Chrystusa. W czasie swojego ziemskiego życia wykazywali się ogromną pobożnością, pokorą, ufnością. W sposób szczególny oddawali cześć Matce Najświętszej. Choć od śmierci Karoliny i Stanisława minęło wiele lat w dalszym ciągu możemy się cieszyć ich wstawiennictwem. Św. Stanisławowi przypisuje się pomoc w zwycięskiej bitwie pod Chocimiem, gdzie jezuita Ojciec Oborski widział św. Stanisława na obłokach, jak błagał Matkę Bożą o pomoc. Jego wstawiennictwo przyczyniło się do zwycięstwa w bitwie pod Beresteczkiem. Bł. Karolina w ciągu swojego 16-letnie pokazała, że droga do Nieba prowadzi przez pomoc drugiemu człowiekowi i oddanie się Bogu.

Św. Stanisław Kostka

Lata dzieciństwa

Stanisław Kostka urodził się w drugiej połowie 1550, najprawdopodobniej 28 października, w średnio zamożnej, wielodzietnej (troje braci: Paweł, Wojciech i Mikołaj oraz dwie siostry, z której znamy imię jednej z nich: Anny), rodzinie szlacheckiej herbu Dąbrowa, od ojca Jana – kasztelana zakroczymskiego, który był synem Nawoja Kostki i matki Małgorzaty, córki Pawła Kryski herbu Prawdzic. Otrzymał on przezwisko Kostka, z powodu oryginalnego wyglądu jego prawego policzka i niewielkiej „kostki” znajdującej na jego płacie. Przyjął on następnie nazwisko Kostka, które przyjęli również jego synowie, a przodkowie Stanisława Kostki, a mianowicie Jan (jego pradziadek) i Jakuba.

Tuż po urodzeniu, w ostatnich dniach października 1550 został ochrzczony w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Przasnyszu przez wikariusza ks. Huberta Macieja Komorowskiego. Duży wpływ na ukształtowanie jego postawy moralnej i religijnej wywarła matka, która była jego pierwszą nauczycielką podstawowych prawd wiary i prawdopodobnie od niej nauczył się pierwszych modlitw i religijność. Istnieje przypuszczenie, że w dzieciństwie (do 12 roku życia) mógł pobierać również naukę od kapelana, przydzielonego do nauki dzieci, który w pierwszej połowie XVI wieku był najprawdopodobniej przy ich prywatnej kaplicy przy kościele w Przasnyszu i Rostkowie. Niestety nie jest to należycie udokumentowane, jak również nieznane są bliższe personalia tego kapelana. Pewnym jest natomiast, że od 12 do 14 roku życia jego nauczycielem był Jan Biliński, który znacznie poszerzył jego wiedzę religijną, być może nawet uwrażliwił na znaczenie Maryi w jego życiu, bowiem tak to zaświadczył: Stanisław od dzieciństwa czcił Maryję i po Bogu wszystkie swoje myśli i uczucia kierował ku Matce Bożej.


Edukacja

W tych czasach (druga połowa XVI wieku) dzieci rodzin szlacheckich często wysyłano na dalsze kształcenie za granicę do uznanych wówczas uczelni prowadzonych często przez osoby konsekrowane. Tak było również ze Stanisławem Kostką, kiedy jego rodzice zdecydowali się, aby dalej kształcił się w Collegium Nobilium w Wiedniu, które prowadzili jezuici. Dostanie się na tą uczelnię nie było łatwe. Wraz z bratem Pawłem, Stanisław Kostka wyruszył mniej więcej w połowie lipca 1564, udając się drogą prowadzącą prawdopodobnie przez Kraków, Oświęcim, Opawę i Ołomuniec do Wiednia. 26 lipca 1564 oboje bracia przybyli do Wiednia, gdzie zostali umieszczeni w Konwikcie (bursie), przeznaczonym dla chłopców szlacheckiego pochodzenia. Stanisław Kostka z uwagi na solidne przygotowanie przez Jana Bilińskiego (gramatyka łacińska i grecka) został przyjęty od razu na trzeci rok gramatyki, czyniąc stałe postępy w dalszej nauce. W Konwikcie prowadzonym zwykle przez wyznaczonego przełożonego obowiązywał regulamin oraz przyjęty system wychowawczy, który wymagał od kandydata posłuszeństwa w zdobywaniu nauki, wyrobienia obyczajów i pobożności. Regulamin ten przewidywał modlitwę poranną i wieczorną, uczestnictwo w codziennej Mszy Świętej, wysłuchanie cotygodniowej konferencji ascetycznej i raz w miesiącu przystępowanie do sakramentów świętych. Początkowo miał trudności w nauce, ale dzięki pilności i pracowitości stał się wkrótce jednym z najlepszych uczniów. Odnaleziono pisaną przez niego książeczkę zatytułowaną (łac. Liber ellegantiarum scriptus per me Stanislaum Kostka sub M. Alberto Theobulico), w której zapisał subtelne wyrażenia łacińskie i zasady poprawnej pisowni łacińskiej. Jego szkolny kolega Wawrzyniec Pacifit z Frankonii, w późniejszym zeznaniu złożonym przed nuncjuszem papieskim stwierdził: ,,Stanisław nie miał jeszcze żadnego zarostu, twarzy był pełnej, białoróżowej, wejrzenia przyjemnego; oczami swymi wesołymi, ale na których zawsze ślady łez było widać, każdego co nań spoglądał, poruszać musiał do litości... W rozmowie był skromny, wesoły i uprzejmy, chętnie przestawał z osobami prostotami.”


Spotkanie z Świętą Barbarą

Na początku grudnia 1565 podupadł na zdrowiu i poważnie zachorował. Chory – co stwierdzili lekarze – miał wysoką temperaturę i stan jego zdrowia początkowo szybko się pogarszał, istniało nawet przypuszczenie, że choroba może być śmiertelna. Po kilkunastu dniach powoli zaczął powracać do zdrowia. Podczas tej choroby miał widzenie, w czasie którego objawiła mu się św. Barbara (patronka dobrej śmierci),która w asyście dwóch aniołów przyniosła mu Komunię Świętą.


Droga zakonna

Przyjacielowi swojemu Stanisławowi Warszewickiemu, powiedział wówczas, że wyzdrowienie zawdzięcza prośbie o wstawiennictwo Matki Bożej, która objawiła mu się w następnym widzeniu trzymająca Dzieciątko Jezus, które złożyła na wyciągnięte jego ręce. Otrzymał wówczas polecenie od Matki Bożej by wstąpić do zakonu jezuitów. Pod wpływem tego polecenia podjął decyzję poświęcenia swojego życia w zakonie jezuitów. Decyzję tę wyjawił swojemu spowiednikowi o. Mikołajowi Donio SJ, który skierował go do ojca prowincjała Wawrzyńca Magiusza SJ, a ten z kolei uzależnił przyjęcie do jezuitów Stanisława Kostki od zgody rodziców 10 sierpnia 1567, po sprzeczce ze swoim bratem Pawłem, napisał list wyjaśniający motywy opuszczenia Wiednia, po czym udał się pieszo w drogę. Po odkryciu jego ucieczki wyruszyła pogoń jego brata Pawła i Jana Bilińskiego, ale nie zdołali oni go odnaleźć, ponieważ wyruszył on w drogę, nie do Rzymu (jak przypuszczali) ale na północny zachód do Augsburga. Po przejściu ponad 600 km dotarł do Augsburga, ale nie zastał przebywającego wówczas na wizytacji domu zakonnego w Dylindze o. Piotra Kanizjusza. Udał się więc do Dylingi (około 30 km od Augsburga) i w połowie września 1567 doszło do ich spotkania, w wyniku którego został na okres trzech tygodni skierowany do kolegium św. Hieronima, pełniąc posługę kelnera.

Ostatnia droga

1 sierpnia 1568 naukę dla nowicjuszy w Domu Nowicjackim św. Andrzeja wygłosił przebywający w Rzymie o. Kanizjusz, a tematem jego rozważań była niespodziewana śmierć. Tego samego dnia wieczorem podczas czasu rekreacji Stanisław Kostka zwierzył się swojemu przyjacielowi Stefanowi Augustowi, iż ma przeczucie, że właśnie ten miesiąc okaże się ostatnim w jego życiu, traktując rozważanie o. Kanizjusza jako ostrzeżenie dla siebie. Cztery dni później idąc z o. Emanuelem Saa SJ do bazyliki Santa Maria Maggiore, Stanisław Kostka powiedział, że w tym miesiącu umrze. Przyjętym zwyczajem w nowicjacie było comiesięczne losowanie jakiegoś świętego patrona nowicjusza na dany miesiąc. Stanisław Kostka wylosował wówczas św. Wawrzyńca. W patronalnym dniu tego świętego (10 sierpnia) wieczorem poczuł się źle, a po stwierdzeniu gorączki położono go do łóżka. 14 lutego 1606 jego kolega, nowicjusz Pelecius, złożył jako naoczny świadek tego zdarzenia zeznanie, w którym stwierdził: ,,Stanisław kładąc się do łóżka uczynił znak krzyża i powiedział: Jeśli spodoba się Bogu, bym z tego łóżka nie wstał, niech się dzieje jego wola”.


Przez pierwsze trzy dni choroby sądzono, że nie jest ona groźna, a sprowadzony lekarz stwierdził, że jest to najprawdopodobniej chwilowe niedomaganie organizmu. 14 sierpnia chorego opanowała jednak wysoka gorączka, poczuł bezwładność, pojawiły się mdłości, zimny pot na czole, dreszcze, a z ust poczęła sączyć się krew. Poprosił on wówczas by położono go na podłodze, na której usłano prześcieradło, odbył sakrament pokuty, przyjął Komunię świętą, a następnie o. Fatio udzielił mu sakramentu namaszczenia chorych, po którym ponownie odbył krótką spowiedź. Zmarł 15 sierpnia 1568, po północy, najprawdopodobniej około godziny 3:00, trzymając krucyfiks i gromnicę w rękach z modlitwą na ustach wobec klęczących o. Fatio i Stanisława Warszewickiego. Ojciec Majkowski wysnuł nawet hipotezę, twierdząc, że przyczyną jego śmierci była siła miłości, która łączyła się ściśle z udziałem czynników somatycznych w jego religijnych przeżyciach i że osłabienie serca nastąpiło wskutek gorączki z powodu religijnej miłości, przechodzącej siły organizmu.

Proces beatyfikacyjny i kanonizacyjny

Generał zakonu jezuitów Franciszek Borgiasz SJ znając jego życie oraz okoliczności powiadomił tuż po jego śmierci wszystkie prowincje, mając na uwadze jego świątobliwość oraz dając początek czci oddawanej jemu w całym zakonie. Spowiednik Stanisława o. Fatio SJ wypowiedział wówczas taką opinię o nim:,,Mamy nadzieję, że nadejdzie dzień, w którym ujrzymy go wpisanego w poczet świętych, czczonych przez Kościół, jak to przebieg żywota zdaje się stwierdzać.’’ Już w 1580 wyryto na blasze i wykuto jego obraz z tytułem błogosławiony. Wszystkie te okoliczności oraz kult oddawany po jego śmierci były powodem wszczęcia przez jezuitów postępowania w celu wyniesienia go na ołtarze. Dzięki tym staraniom 14 sierpnia 1606 papież Paweł V wydał ustną zgodę na jego publiczną cześć w Kościele, co oznaczało jego beatyfikację. Był to pierwszy błogosławiony jezuita w historii Kościoła. Tuż po beatyfikacji rozszerzył się jego kult, szczególnie w Polsce. W diecezji płockiej, w Pułtusku, w 1606 wybudowano wówczas drewnianą kaplicę ku jego czci, a następnie pod koniec XVII wieku postawiono pierwszy kościół w Polsce pod jego wezwaniem. 31 grudnia 1726 papież Benedykt XIII ogłosił go Świętym.

Patron

Polski, Archidiecezji Łódzkiej, Archidiecezji Warszawskiej, Diecezji Chełmińskiej i Diecezji Płockiej, Gniezna, Lublina, Lwowa, Poznania i Warszawy, ministrantów, nowicjuszy, alumnów, Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży oraz polskich dzieci i młodzieży.

bł.Karolina Kózkówna

Lata dzieciństwa

Pochodziła z Małopolski. Urodziła się 2 sierpnia 1898 około godziny 15:00 jako czwarte z jedenaściorga dzieci w ubogiej, rolniczej i religijnej rodzinie Jana i Marii. Pięć dni później (7 sierpnia) została ochrzczona w parafialnym kościele św. Jana Chrzciciela w Radłowie. Dom rodzinny był miejscem, który uformował i pogłębił jej podstawową formację duchową (nazywany był nawet tzw. „kościółkiem”). Rodzice byli ludźmi pielęgnującymi praktyki modlitewne (uczęszczali wraz z dziećmi nie tylko na niedzielne czy świąteczne Msze Święte, ale często również i w dni powszednie). Ponadto codziennie klękano do wspólnego pacierza, śpiewano Godzinki o Niepokalanym Poczęciu NMP (w okresie Wielkiego postu np. śpiewano w niedzielę wraz z zaproszonymi sąsiadami Gorzkie żale) lub też czytano Pismo Święte czy czasopisma religijne. Duży wpływ na jej życie miał jej wuj Franciszek Borzęcki, m.in. poprzez propagowanie czytelnictwa katolickiego, bowiem prowadził on we własnym domu niewielką wypożyczalnię książek i czasopism religijnych. W latach 1906–1912 uczęszczała do miejscowej szkoły podstawowej, którą ukończyła z wynikiem celującym. Jej nauczyciel Franciszek Stawiarz tak ją scharakteryzował:,,W szkole była dobrą uczennicą, a wrodzona inteligencja, poczucie obowiązku i powaga ponad wiek wyróżniały ją spośród koleżanek. Choć z usposobienia pogodna, a nawet czasem pełna humoru, była raczej zamknięta w sobie i często w jej twarzy uderzał wyraz zastanowienia i troski.’’


W 1907 przystąpiła do pierwszej Komunii Świętej w kościele w Radłowie. Sakrament bierzmowania otrzymała w parafialnym kościele Trójcy Przenajświętszej w Zabawie 18 maja 1914 z rąk bp. Leona Wałęgi. Często udawała się na pielgrzymki do Sanktuariów: Oczyszczenia NMP w Odporyszowie, Matki Bożej Anielskiej w Bielczy, Nawiedzenia NMP w Zaborowie i Nawiedzenia NMP w Tuchowie. Była dzieckiem pracowitym, poświęcającym wiele czasu na pomoc rodzicom prowadzącym gospodarstwo domowe, często też pracowała na dworze czy u sąsiadów dopomagając materialnie rodzinie. Ponadto pielęgnowała i rozwijała swoje życie duchowe. Często uczestniczyła w codziennej Mszy Świętej, udając się pieszo do kościoła oddalonego o około 4 km od jej domu.

Życie duchowe

Należała do Bractwa Komunii Świętej wynagradzającej, Apostolstwa Modlitwy, Towarzystwa Wstrzemięźliwości oraz była zelatorką Koła Żywego Różańca. W czasie procesji nosiła feretron Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej. Na szyi nosiła różaniec, który codziennie odmawiała. Ponadto miała nabożeństwo do Męki Pańskiej i do Najświętszego Serca Jezusowego.

Męczeńska śmierć

W lipcu 1914 wybuchła I wojna światowa. 18 listopada 1914, gdy przebywała w domu, w którym zajmowała się m.in. młodszym rodzeństwem, około godziny 9:00 przyszedł jeden z żołnierzy rosyjskich w celu wskazania przez domowników miejsca przebywania nieprzyjacielskich wojsk austriackich. Wyprowadził on ją wraz z ojcem przemocą w kierunku pobliskiego lasu, pod pretekstem udania się do przełożonego oficera. Następnie na skraju lasu odesłał ojca do domu, a ją pogonił w głąb gęstwiny leśnej. Przebywający wówczas w lesie dwaj świadkowie tego zajścia: kilkunastoletni chłopcy Franciszek Zaleśny i Franciszek Broda zobaczyli uzbrojonego żołnierza pędzącego przed sobą młodą dziewczynę, która stawiała opór, broniła się od jego silnych ciosów i usiłowała zawrócić z drogi, a następnie świadkowie ci powrócili do wioski powiadamiając m.in. jej ojca. Ponieważ nie powróciła ona do domu zaniepokojeni rodzice wraz z mieszkańcami rozpoczęli poszukiwania, nie znając ostatecznego dalszego rozwoju jej uprowadzenia. Po kilkunastu dniach 4 grudnia odnalazł przypadkowo jej zwłoki na skraju lasu Franciszek Szwiec, podczas zbierania gałęzi na opał. Oględziny jej ciała (częściowo obnażonego z odzienia) świadczyły o toczonej z żołnierzem walce, a pozostawione rzeczy (kurtka i buty) pozwoliły odtworzyć przypuszczalny rozwój sytuacji jej męczeńskiej śmierci w obronie dziewictwa. Ślady wskazywały na to, że była kilkakrotnie cięta ostrą bronią, wyrwała się napastnikowi i uciekała w stronę wioski. Wyczerpana jednak oraz ranna, wraz z upływem krwi i bólem upadła na skraju lasu i tam zmarła około godziny 10:00. Leżała na wznak z otwartymi oczami, na szyi pod brodą widniał czarny skrzep, a od lewego obojczyka ku prawej piersi ciągnęła się głęboka rana. Bose, ubłocone nogi były podrapane kolcami ostrężyn i głogów, przez które się przedzierała, uciekając. Po przewiezieniu ciała Karoliny do rodzinnego domu dokonano ich oględzin. Śmierć Karoliny po około dziesięciu minutach – jak stwierdził to lekarz dr Giuseppe Palieri, rzeczoznawca w procesie rzymskim – nastąpiła w wyniku długiej i ciętej rany od ciosu szabli, która przecięła okolicę tętnicy szyjnej, powodując natychmiastowe wykrwawienie. Pogrzeb jej odbył się 6 grudnia w Zabawie przy licznym udziale wiernych (ok. 3000 ludzi), a następnie została ona początkowo pochowana na parafialnym, miejscowym cmentarzu grzebalnym. Rodzice ufundowali jej okazały pomnik z figurą Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej na którym umieszczono wyryty napis:,,Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądają. – Tu spoczywa śp. Karolina Kózka, męczennica za swe panieństwo z ostatniej wojny światowej.”


W miejscu odnalezienia jej zwłok w lesie postawiono wkrótce kopiec z surowych kamieni dźwigających na szczycie sześciometrowy, dębowy krzyż z wizerunkiem Chrystusa oraz marmurową tablicą pamiątkową.

Proces beatyfikacyjny

25 sierpnia 1948 ks. Władysław Mendrala przedłożył na trzecim Synodzie Diecezji Tarnowskiej pisemną petycję o wszczęcie procesu w sprawie jej męczeństwa, w celu wyniesienia jej na ołtarze. W okresie swojej pielgrzymki do Polski oraz przyjazdu do Tarnowa, 10 czerwca 1987, papież św. Jan Paweł II ogłosił ją błogosławioną podczas uroczystej Mszy Świętej przy licznym udziale duchowieństwa i wiernych (ok. 1,5 mln). Warto dodać, że w ceremonii tej uczestniczyły dwie jej siostry Katarzyna i Maria, jedyne żyjące wówczas z jej rodzeństwa.

Patronka

Została patronką Ruchu Czystych Serc, Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, Diecezji Rzeszowskiej oraz patronką osób molestowanych, a także Diecezjalnej Diakonii Życia Archidiecezji Krakowskiej. Ponadto jest patronką polskiej młodzieży oraz wielu drużyn harcerskich.


W dzisiejszych czasach młodzież potrzebuje takich wzorców jak ci patroni KSM-u. Pokazują oni, że codzienne naśladowanie Chrystusa pomimo trudności prowadzi do świętości. Warto jest się powierzyć ich opiece, prosząc o odwagę i wytrwałość w głoszeniu Królestwa Chrystusowego. Choć dzisiaj nie musimy oddawać życie w imię wyższych wartości, warto jest jednak głosić je wszelkimi możliwymi środkami. Ułatwić misję apostolską może nam życie we wspólnocie.